poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział XVI

- Malwinko, ja już nie wiem co mam robić- wyznał Harry po dłuższym monologu.- Snape nie może być moim ojcem. Po prostu NIE. To byłaby najgorsza rzecz, jaka przytrafiłaby mi się w moim pełnym nieszczęść życiu.
- Harry, zamknij się wreszcie- mruknął zaspany Ron.
No tak. Znowu zapomniał o obecności swojego rudego przyjaciela.
- Przepraszam- mruknął i położył się na łóżku.
To była bardzo długa noc. Nie mógł zasnąć ani na chwilę. Bał się koszmarów. W końcu około piątej rano zasnął, a jego obawy się sprawdziły. Przyśnił mu się Snape pchający wózek. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Obok nauczyciela szła Lily. Obydwoje byli objęci i chichotali spoglądając na wózek. A w wózku… mały on. Mały Harry. Bez blizny. Bez okularów.
- Harry…- usłyszał głos jakby z oddali. – Harry!
Otworzył szeroko oczy. Był cały spocony i leżał na Malwince, trzęsąc się cały. Odczuwał silny ból w klatce piersiowej. Na dodatek głowa mu pękała.
- Harry, wszystko w porządku?- zapytała Hermiona, która przyglądała mu się z niepokojem.
Obok niej klęczał Ron i pożerał czekoladową żabę.
- Tak. Wszystko w porządku- odpowiedział po chwili ciszy,przerywanej żałosnymi jękami zagryzanej żaby.
- Ron, okaż jej trochę litości!- warknęła dziewczyna.- Jak ty byś się czuł, gdyby ktoś zagryzał cię na żywca?!
- To mam ją zabić?- spytał zdezorientowany.
- Byłoby to na pewno bardziej humanitarne niż TO!- ryknęła oburzona i znowu zwróciła się do Harry’ego- Pani Weasley przygotowała już śniadanie. Stwierdziła, że jesteś bardzo przygnębiony, więc zaprosiła Lupina.
Ta wieść przybiła chłopca jeszcze bardziej. Ile dzisiaj będzie zmuszony spożyć czekolady?
- Więc chodźmy, bo zgłodniałem- zaapelował Ron.
Podnieśli się z Malwinki i pognali do kuchni. Na stole czekało na nich trzynaście tostów: po cztery dla Harry’ego i Hermiony i pięć dla Rona. Dla każdego był też kubek z herbatą, kanapka z pomidorem, z serem, szynką i wszystkim naraz. Na środku stołu stała wielka miska z sałatką warzywną, obok z sałatką owocową. Gdzieś na końcu stołu słoiki z ogórkami kiszonymi, konserwa, bułki z masłem, jajecznice, bekon z jajecznicą, trzy półmetrowe ogórki i wielka butla z sokiem dyniowym. Przy zastawionym stole siedzieli Fred, George, Ginny, Bill, Fleur i Lupin. Po kuchni krzątała się Molly. Najwyraźniej przygotowywała obiad. Harry’ego brzuch zaczął boleć od samego patrzenia na to wszystko. Artur Weasley czytał gazetę.
- Harry!- wrzasnął Lupin, zrywając się z miejsca i podchodząc do chłopca, po czym wpakował mu w usta Kinder Niespodziankę w opakowaniu. –Jedz, kochany. W środku jest plastikowe pudełeczko, a w nim zabawka, więc uważaj. Uważaj też na to złotko. A zabawki są przeznaczone dla dzieci od lat trzech, więc nic nie powinno ci się stać- troskliwie pogłaskał go po głowie.
- Harry, dziwnie wyglądasz z tym jajem w ustach- stwierdził Fred albo George, po czym obaj zachichotali.
Chłopiec rzucił im spojrzenie godne bazyliszka, a ci zaśmiali się jeszcze głośniej.
- Remusie! Przecież Harry jest chory na czokoszokoboliokofozę!- wrzasnęła Molly, przyjmując groźną pozycję i dzierżąc w dłoni swój tłuczek do kotletów.
- Spokojnie, Molly. Jego choroba się nie pogłębia, więc nie mamy się czym martwić. Można z tym żyć. Chyba- ostatnie słowo wypowiedział niemal niedosłyszalnie. –Dowiedziałem się, że Harry jest jakiś przygnębiony, więc postanowiłem pomóc.
- Teo się oawiaem- wybełkotał chłopiec.
- Wyjmij to już- wyszeptała Hermiona, a on postanowił zastosować się do rady przyjaciółki i wyjął jajo z ust.
- O dziesiątej muszę być już w czołgu Snape’a- burknął. Widząc zdziwione spojrzenia wszystkich obecnych, postanowił wyjaśnić im trochę swoją wypowiedź.- Snape po mnie przyjedzie. Czy to takie dziwne?
Usiadł do stołu i zaczął jeść w milczeniu. Myślał o Malwince. Skoro dzieci biorą się z miłości to… może jest szansa na posiadanie potomstwa z Podłogą? Spojrzał w dół i uśmiechnął się do niej.
- Harry, za kwadrans dziesiąta- szepnął Ron.- Lepiej się pospiesz. Jeśli się spóźnisz, Snape cię zabije.
Rzeczywiście. Szybko wstał od stołu i pognał na górę. Ubrał stare podarte dżinsy, swój ulubiony niebieski T-shirt, na niego nałożył ciemną bluzę. Potem wciągnął na siebie skarpety i adidasy. Malwinka westchnęła tęsknie kiedy zrobił krok do tyłu aby przyjrzeć się w lustrze.
- Wyglądam ponętnie- wymruczał, robiąc dziwaczne pozy. Zostało mu jeszcze dziesięć minut, więc pognał do łazienki. Po wykonaniu różnych czynności wrócił do pokoju.
- Malwinko… ja tak sobie myślałem…- usiadł na łóżku.- Czy chciałabyś być moją dziewczyną?- dodał szybko i spojrzał w sufit. Znowu przeciekał.
Dziewczyna milczała.
- Czyli że chciałbyś?- zapytał z uśmiechem.- Jejku, Malwinko! Kocham cię!
  ____________________________________________________________


 Jakoś napisałam ;D Proszę o komentarze, bo to one motywują mnie do dalszej pracy :)

2 komentarze:

  1. Super! Ale wyniki DNA Snape i Harry'ego - ŁAKNĘ TWOJEJ DUSZY Om om om. Jestę Demenotorę xD
    Taaa... Jestem nie rozgarnięta :D Ale cię Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń