Hermiona, Ron i
Malwinka słuchali z zainteresowaniem każdego fragmentu tej historii.
- To takie okropne-
Hermiona wzruszyła się.
- Och, przestań-
Ron machnął ręką.- Przejdzie mu. Nadal będzie mógł nienawidzić nas
wszystkich.
Hermiona wyglądała
na naprawdę przejętą całą tą sprawą. Nerwowo przygryzała wargę i wpatrywała się
smutno w Malwinkę. Harry miał przez chwilę wrażenie, że dziewczyna zaraz się
rozpłacze i ucieknie załzawiona, albo zrobi coś równie przykrego dla jego
skołatanej głowy i zdezorientowanego serca. Poczuł, że skacze mu cholesterol,
widząc tak rozżaloną przyjaciółkę. Tylko dlaczego? Dlaczego była taka cicha i
smutna. Nie lubił, kiedy się tak zachowywała. Wolał, kiedy wymądrzała się, zanudzała ich
nudnymi nowinami ze świata ludzi myślących, czy kłóciła się z Ronem. Mogła być
wściekła, roześmiana, obrażona, ale nie smutna.
Wpatrywał się w nią
troskliwie, gorączkowo rozmyślając. Jak ją pocieszyć? Hermiona nie była osobą
łatwą do zrozumienia. Z trudem odczytywał jej humorki i znaki, które dawała.
Próbował znaleźć jakąś wskazówkę w jej oczach.
- Hermiono, nie
przejmuj się tak- powiedział po chwili milczenia.- Ze Snape'em będzie wszystko w
porządku. Gwarantuję ci to. Dalej będzie nas wkurzał, straszył
pierwszoklasistów i popijał herbatkę u Voldemorta. Naprawdę, nic się nie
zmieni. A jeśli chodzi o mnie, to nie ukrywam, iż ucieszył mnie fakt o tym, że
Nietoperz nie jest moim ojcem.
Dziewczyna dalej
milczała i z trudem powstrzymywała płacz. Przyciągnął ją do siebie i przytulił.
Wiedział, że była wrażliwa, ale aż tak? Bardzo rzadko płakała, a jeśli już coś
takiego się zdarzyło, to z ważnego powodu. Ron ze smutkiem przyglądał się całej
scenie. Był nietaktownym głąbem, ale czasami potrafił okazać trochę klasy i być
cicho. Harry spojrzał błagalnie na Malwinkę. W końcu była dziewczyną i lepiej
wiedziałaby, co zrobić w takim momencie. Ale Podłoga milczała. Zrobiło mu się
jeszcze gorzej, kiedy poczuł łzy na swojej szyi. Jedynym ratunkiem była Molly albo Ginny. Fleur i Tonks absolutnie nie nadawały się do rozmów z delikatną,
zranioną Hermioną, która w każdej chwili mogła wybuchnąć jeszcze bardziej obfitym płaczem. Nie znały jej AŻ TAK dobrze, aby wiedzieć jak do niej przemówić.
- Zawołaj Ginny-
powiedział bezgłośnie do Rona. Chłopak wybiegł z pokoju i już po chwili wrócił
ze swoją rudą siostrą.
- Hermiono, co się
stało?- potrząsnęła nią lekko.
Ta nadal milczała,
czasami pociągając nosem.
Jakoś udało się
zmusić ją do rozmowy z Ginny. Wszyscy wiedzieli, że „babskie zwierzenia” jakoś
jej ulżą, albo przynajmniej trochę rozchmurzą. Po dwóch godzinach zjawiła się w
kuchni, podczas gdy wszyscy spożywali kolację. Oczywiście Lupin nie omieszkał
uraczyć jej sporym kawałkiem czekolady pod pretekstem jej złego samopoczucia.
Kolacja przebiegała
z pozoru naturalnie, tak jak zawsze. Brakowało tylko jednego elementu: mądrych uwag Hermiony. Ze znudzeniem
przerzucała sałatkę widelcem. Była jakby odcięta od świata. Harry musiał wciąć
sprawy w swoje ręce. Po kolacji zawołał przyjaciółkę w ustronne miejsce,
oddalone od wszystkich. Wyszli na wzgórza nieopodal Nory. Zaczynało się już
ściemniać.
- Dlaczego tu
przyszliśmy?- spytała obojętnie.
- Tak po prostu-
wzruszył ramionami.- W Norze nie ma chwili spokoju, a tutaj możemy swobodnie
porozmawiać.
Usiedli obok
siebie. Wiatr delikatnie muskał mu twarz i jakby usypiał. Włosy Hermiony
rozwiały się w różne strony. Wpatrywała się beznamiętnie w przestrzeń.
- Wiesz, myślę, że
jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie- przerwał ciszę.- No bo mam
ciebie, Rona, wszystkich Weasleyów…no i oczywiście Malwinkę.
- Co was łączy?-
zapytała ni stąd ni zowąd, nadal patrząc przed siebie.
Zdziwiło go to
pytanie. W sumie jeszcze nigdy nie rozmawiali tak… „na poważnie” o sprawach
sercowych. Każde jego słowo było teraz brane pod uwagę.
- No cóż- podrapał
się po głowie.- Ja ją kocham. Nie myślałem, że to wszystko tak się potoczy. Ale
była ze mną od samego początku. Kiedy nieraz kuliłem się z bólu, ona przytulała
mnie do siebie. I chcę spędzić z nią resztę życia.
Sam zaskoczył
siebie. Jego słowa były takie mądre i dobrane. Na dodatek wypowiadał się z
takim zdecydowaniem.
- Wiesz, ona jest
taka pociągająca- kontynuował zachęcony tym, że dobrze mu to wychodziło.-
Ilekroć chciałbym się od niej oderwać, to zawsze na nią spadam. Jedyny sposób
na odpoczynek od niej, to wyjście na trawę, piasek… albo latanie na czymś.
- To grawitacja.
Przyciąganie ziemskie- powiedziała wyniosłym tonem. Harry odebrał to jako
dobry sygnał. –Też chciałabym spędzić z kimś resztę życia.
- Każdy by tego
chciał. To całkiem normalne, Hermiono- posłał jej miły uśmiech.
- Ale nie ze mną-
łza spłynęła jej po policzku.
To dlatego płakała.
Doskwierała jej samotność. Ale dlaczego tak nagle? Dlaczego wtedy?
- Więc o to chodzi?
Ale jaki to miało związek ze Sna… pe'em…- i wtedy wszystko do niego dotarło.
Zakochała się w NIM? Spojrzał na nią pytająco. –Płakałaś przez niego?
- Bo… on się tak
tym wszystkim przejął, cierpiał… a ja… ja- spuściła wzrok i zarumieniła się.
- Zakochałaś się?-
złapał ją za rękę.- Odpowiedz.
Zamknęła oczy i
niepewnie pokiwała głową. Harry westchnął ciężko. Jakim cudem?
- Przecież pomiatał
nami od samego początku. Jak?
- No… bo…- zaczęła
się jąkać.- Tak jakoś wyszło.
Po prostu? „Tak
jakoś wyszło”? Snape i Hermiona? Nie. To zupełnie do niego nie przemawiało.
Hermiona była błyskotliwą, młodą, śliczną dziewczyną. A Snape? Wrednym,
posępnym nietoperzem z lochów, o skłonnościach do sadystycznych zachowań. Jego
przyjaciółka, którą kochał jak siostrę, zakochała się w tym psychopacie? Wrzał
od pytań, na które nie znał odpowiedzi. Nie miał pojęcia, które zadać pierwsze,
i czy w ogóle je zadać.
- A… Ginny wie?-
spytał, chcąc ukryć swoje przerażenie tą wizją.
- Nie- odpowiedziała
czerwona na twarzy.- Harry, tak mi wstyd. Proszę, nie mów nikomu, a już zwłaszcza
Ronowi. Już widzę jego minę, gdyby się dowiedział.
- Nic nie powiem-
pogłaskał ją po głowie.- Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć o wszystkim. No… i jeśli
tak bardzo zależy ci na Snapie, to będę cię w tym wspierał. Nie ukrywam, że
widziałbym cię z kimś bardziej wartościowym, ale skoro upatrzyłaś sobie jego…
Zastanowił się nad
tymi słowami. Co on robił? Gdyby był, choć troszeczkę normalny, wybiłby jej
Snape’a z głowy. A on jeszcze chciał jej pomagać. No, ale czego się nie robi
dla Hermiony?
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Żal. Sama nie wierzę, że to zrobiłam. Tak.
W tym rozdziale nowina roku. Przepraszam was za to co zrobiłam, nie
bijcie. Ten rozdział nieśmieszny. Sporo Miony.
Nie mam weny :(
ps
żeby nie było
nie szipuję Sevmione XD
ps
żeby nie było
nie szipuję Sevmione XD
Nie jestem zwolenniczką Sevmione, ale cóż xD Szczerze mówiąc, to się nie dziwię, że nie masz już pomysłów, bo tak naprawdę o czym masz pisać? O tym, ze Malwinka się nie odzywa do Harry'ego...? Wiem, że trochę pesymistyczne i pewnie Cię ten komentarz zirytował. xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i liczę na to, że niedługo napiszesz jakieś FF. ;*
Niedługo kończę pisać to ff. Nie zirytował mnie, wolę prawdę ;D Rzeczywiście, nie mam już specjalnie pomysłów xD
OdpowiedzUsuńAle i tak Cię kocham ;*
UsuńJa ciebie też <3
UsuńOoo... Brak pomysłów nie tylko mi doskwiera :P Fajny rozdzialik, ale nie znoszę SEVMIONE!!! Dokładnie przez to: http://pannahermiona.blog.interia.pl/ :( Nie wiem, co to FF, ale ja cb proszę o kawałek z FREMIONE! ♥♥♥ ♥.♥
OdpowiedzUsuńkOCHAM cIĘ :)
Marakuda
Już nie zdążę... został tylko jeden rozdział + epilog. :(
UsuńSzkoda... W tym tygodniu koniec.... :'( A jakie masz plany na dalsze pisanie? :)
UsuńChciałam pisać ff, ale takie... ze zmyślonymi postaciami ;P
UsuńA co to jest? :O
OdpowiedzUsuńFF to fan fiction :) Czyli między innymi to co ty piszesz :D
Usuń