wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział III



Następnego dnia już wszyscy szykowali się do odjazdu do swoich domów. Zrezygnowany Harry chwycił swój kufer i powlókł się w stronę Wielkiej Sali. Tam czekali na niego już Ron i Hermiona.
- Harry? I jak ona zareagowała?- spytała szeptem dziewczyna.
- Co?- spytał wyrwany z zadumy.
- No… Podłoga…- szepnęła.
- Nie odzywamy się do siebie- odpowiedział zadzierając wysoko głowę.- Pewnie jak mnie nie będzie, zdradzi mnie z sufitem …
- Wiadome jest, że na pewno zaprzyjaźni się Umbridge- powiedział smutno Ron.
- Co? Dlaczego?- zastanawiała się Hermiona.
- No bo przecież Umbridge to szm …
- Nie kończ! Wszyscy wiemy co masz na myśli- krzyknęła oburzona dziewczyna.
- No i wiecie, jak już ropucha będzie jej pomagała, to na pewno się zaprzyjaźnią - Ron spuścił smętnie głowę.- A później, Harry, zbuntują się i obie będą przeciwko tobie!
Harry poczuł jakby wielka lodowa bryła opadała mu na wątrobę.
- AAA!- wrzasnął.
- Harry, co się stało?- spytała wystraszona Hermiona.
- Wielka … lodowa…  bryła…  opadła mi… na …wątrobę - ledwo składał słowa, zwijając się na podłodze. Nagle poczuł się lepiej. Jego ukochana utuliła go i pocieszyła w cierpieniu. Poczuł się usatysfakcjonowany. „Czyli nadal mnie kocha”- pomyślał. Wstał dumny jak paw i otrzepał bluzkę z kurzu.
- Chodźmy przyjaciele- powiedział wyniosłym tonem i wyszedł na błonia.
(...)
- Widzieliście jak się do mnie kleiła?- zapytał kiedy wszyscy już znaleźli się w pociągu.
- Kto?- spytał zdziwiony Ron.
- No… Malwinka…- odpowiedział Harry, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Kto?- tym razem spytała Hermiona, przyglądając mu się badawczo.
- Oj... no… Podłoga! Nazwałem ją Malwinka, bo to takie urocze- w tej chwili rzygnął tęczą.
- Emmm… Harry… właśnie na nią zwymiotowałeś- powiedziała Hermiona z obrzydzeniem na twarzy.
- Ale to nie jest ta sama podłoga, Hermiono. To przecież inna podłoga- puścił jej oko.
- Harry!- Ron z zachwytem wpatrywał się w tęczową maź. – Jak ty to zrobiłeś? Jak zrobiłeś to na tęczowo?
- Gdzie moje kredki świecowe?- spytała ni stąd ni zowąd Hermiona grzebiąc w swojej torbie.
Przyjaciele spojrzeli podejrzliwie na Harry’ego.
- No co… - wzruszył ramionami.- Stare przyzwyczajenia.
- A wracając do … Malwinki- powiedziała niepewnie Hermiona.- To niby kiedy się do ciebie kleiła? Myślałam, że macie ciche dni.
- No wtedy, kiedy bolała mnie wątroba. Na szczęście dzięki niej zrobiło mi się tak gorąco, że stopniała…
- Ale Harry…- Ron zmarszczył brwi.- kiedy dokładniej?
- No jak się gorzej poczułem, ona chwyciła mnie za rękę, przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła- uśmiechnął się.
- A jesteś pewien, że to po prostu nie było połączenie zawrotów głowy, zaburzeń równowagi i siły grawitacji?- spytała Hermiona.
- Pfff… - uważając to za argument na wszystko, odwrócił głowę i zasnął.
  ____________________________________________________________
 Rozdział krótki, ale wszystkie takie będą. 
Dziękuję za wszelakie wsparcie B)

8 komentarzy:

  1. Malwinka :D rzeczywiście urocze! Najlepszy tekst z cichymi dniami ^^ Kurcze, chyba zaraz sama rzygnę tęczą!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Chwyciła mnie za rękę i przytuliła" Tak sobie to tłumacz, Harry >.<

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna Podłoga, niczemu niewinna, a ten się na niej wyżywa ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. "w tej chwili rzygnął tęczą" hahahahhahahahahhahahahahhahahahahahhahahahahhahahahahhahahahahahahhahahahahahhahahahahahhahahahhahahhahahhahhahahhah... genialne ;DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielka … lodowa… bryła… opadła mi… na …wątrobę.- padłam XDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń