Następnego dnia już
wszyscy szykowali się do odjazdu do swoich domów. Zrezygnowany Harry chwycił
swój kufer i powlókł się w stronę Wielkiej Sali. Tam czekali na niego już Ron
i Hermiona.
- Harry? I jak ona
zareagowała?- spytała szeptem dziewczyna.
- Co?- spytał
wyrwany z zadumy.
- No… Podłoga…-
szepnęła.
- Nie odzywamy się
do siebie- odpowiedział zadzierając wysoko głowę.- Pewnie jak mnie nie będzie, zdradzi mnie z sufitem …
- Wiadome jest, że
na pewno zaprzyjaźni się Umbridge- powiedział smutno Ron.
- Co? Dlaczego?-
zastanawiała się Hermiona.
- No bo przecież Umbridge
to szm …
- Nie kończ!
Wszyscy wiemy co masz na myśli- krzyknęła oburzona dziewczyna.
- No i wiecie, jak
już ropucha będzie jej pomagała, to na pewno się zaprzyjaźnią - Ron spuścił
smętnie głowę.- A później, Harry, zbuntują się i obie będą przeciwko tobie!
Harry poczuł jakby
wielka lodowa bryła opadała mu na wątrobę.
- AAA!- wrzasnął.
- Harry, co się
stało?- spytała wystraszona Hermiona.
- Wielka …
lodowa… bryła… opadła mi… na …wątrobę - ledwo składał słowa,
zwijając się na podłodze. Nagle poczuł się lepiej. Jego ukochana utuliła go i
pocieszyła w cierpieniu. Poczuł się usatysfakcjonowany. „Czyli nadal mnie
kocha”- pomyślał. Wstał dumny jak paw i otrzepał bluzkę z kurzu.
- Chodźmy
przyjaciele- powiedział wyniosłym tonem i wyszedł na błonia.
(...)
- Widzieliście jak
się do mnie kleiła?- zapytał kiedy wszyscy już znaleźli się w pociągu.
- Kto?- spytał
zdziwiony Ron.
- No… Malwinka…-
odpowiedział Harry, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Kto?- tym razem
spytała Hermiona, przyglądając mu się badawczo.
- Oj... no…
Podłoga! Nazwałem ją Malwinka, bo to takie urocze- w tej chwili rzygnął tęczą.
- Emmm… Harry…
właśnie na nią zwymiotowałeś- powiedziała Hermiona z obrzydzeniem na twarzy.
- Ale to nie jest
ta sama podłoga, Hermiono. To przecież inna podłoga- puścił jej oko.
- Harry!- Ron z
zachwytem wpatrywał się w tęczową maź. – Jak ty to zrobiłeś? Jak zrobiłeś to na
tęczowo?
- Gdzie moje kredki
świecowe?- spytała ni stąd ni zowąd Hermiona grzebiąc w swojej torbie.
Przyjaciele
spojrzeli podejrzliwie na Harry’ego.
- No co… -
wzruszył ramionami.- Stare przyzwyczajenia.
- A wracając do …
Malwinki- powiedziała niepewnie Hermiona.- To niby kiedy się do ciebie kleiła?
Myślałam, że macie ciche dni.
- No wtedy, kiedy
bolała mnie wątroba. Na szczęście dzięki niej zrobiło mi się tak gorąco, że
stopniała…
- Ale Harry…- Ron
zmarszczył brwi.- kiedy dokładniej?
- No jak się gorzej
poczułem, ona chwyciła mnie za rękę, przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła-
uśmiechnął się.
- A jesteś pewien,
że to po prostu nie było połączenie zawrotów głowy, zaburzeń równowagi i siły
grawitacji?- spytała Hermiona.
- Pfff… - uważając
to za argument na wszystko, odwrócił głowę i zasnął.
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Rozdział krótki, ale wszystkie takie będą.
Dziękuję za wszelakie wsparcie B)
Malwinka :D rzeczywiście urocze! Najlepszy tekst z cichymi dniami ^^ Kurcze, chyba zaraz sama rzygnę tęczą!
OdpowiedzUsuńŚmiało ;P
Usuń"w tej chwili rzygnął tęczą" :3
OdpowiedzUsuń"Chwyciła mnie za rękę i przytuliła" Tak sobie to tłumacz, Harry >.<
OdpowiedzUsuńBiedna Podłoga, niczemu niewinna, a ten się na niej wyżywa ;P
OdpowiedzUsuń"w tej chwili rzygnął tęczą" hahahahhahahahahhahahahahhahahahahahhahahahahhahahahahhahahahahahahhahahahahahhahahahahahhahahahhahahhahahhahhahahhah... genialne ;DD
OdpowiedzUsuń^^ Dzięki ;)
UsuńWielka … lodowa… bryła… opadła mi… na …wątrobę.- padłam XDDDDDDD
OdpowiedzUsuń