piątek, 8 lutego 2013

Rozdział VII


Wakacje leciały nieubłaganie– Bogu dzięki-. Harry nie wytrzymałby już dłużej w tym domu wariatów. Wuj Vernon zaczął się odchudzać, bo Dudley napalił się na niego po ostatniej rozmowie z Harrym. Chciał wyglądać inaczej niż syn. Przez to stał się jeszcze bardziej nerwowy. Ciotka Petunia postanowiła zdawać prawo jazdy, dlatego też rozprawy sądowe ciągnęły się w nieskończoność. Na szczęście pewnego pięknego dnia przyszedł po niego Dumbledore, odwiedzili jakiegoś nowego profesora i z pomocą starca Harry znalazł się w Norze. Hedwiga i jego kufer już tam czekały.
- Harry!- wrzasnęła Molly.- Jak to dobrze, że jesteś, już się bałam, że zmarłeś tam z głodu. Jakiś ty chudy!- i wpakowała mu w usta wielkiego pączka.- Jedz, jedz! Kochaneczku!
Nagle ni stąd ni zowąd zjawił się Remus Lupin i wpakował w Harry’ego wielką tabliczkę czekolady.
- Jedz Harry! Natychmiast masz to zjeść, to na wzmocnienie. Nie wiem czy wiesz, ale czekolada zawiera dużo potasu i magnezu!- mówił wkładając mu całą, ogromną czekoladę do ust.- Tylko Harry, uważaj bo jest z orzechami. Możesz się udławić- widząc panikę Harry’ego, zapewnił go o tym, że jeśli nikt nie zapcha czekolady dalej, to nic się nie stanie.
Wtem do pokoju wpadła Hermiona, rzuciła się na przyjaciela z wielkim zapałem. Wszystko byłoby pięknie, gdyby ten nie połknął czekolady. Upadł na Podłogę i zaczął się dusić. Nikt nie wiedział co robić.
- Malwinko- wydyszał, ledwo łapiąc oddech.- Poklep mnie po plecach- powiedział szybko.
Jednak ta ani drgnęła. Harry’emu nabiegły łzy do oczu, a jego twarz przybrała purpurowy kolor. Remus podniósł nieco chłopca i zaczął nim potrząsać, co jeszcze pogorszyło sytuację. Dziwnym odgłosom duszenia się towarzyszył szloch Hermiony, wrzaski Molly i żałobne pieśni Rona. Nagle dookoła Harry’ego zaczęła biegać Tonks z kadzidłem w ręce przewracając przy tym wszystko co tylko się dało. Sytuacja chłopca pogorszyła się jeszcze bardziej, zważając na kadzidło w jego pobliżu. Wtem zjawił się opanowany Artur Weasley. Emanował inteligencją i spokojem. Kroczył ku Harry’emu z zestawem intubacyjnym w ręce. Szesnastolatek widział to wszystko jakby w zwolnionym tempie. Poczuł, że zasypia. Widać kadzidło odgrywało dość ważną rolę. Śniła mu się ogromna, słoneczna łąka. Dookoła mnóstwo kwiatów, motyle latały swobodnie po niebie i bociany brodziły wzdłuż rzeczki. Zauważył też kilka ślicznych jednorożców. Były różowe, niebieskie, z tatuażami lub bez nich. Miały długie, brokatowe grzywki i każdy inną fryzurę. Spojrzał w dół. Stał na Malwince. Uśmiechała się do niego tak uroczo. Wszystko było tak obrzydliwie urocze. Jednak pozory mylą. Sen ten przekształcił się w jego najgorszy koszmar. Oto na horyzoncie pojawiła się różowa landryna- Dolores Umbridge. Zatrzepotała rzęsami i zbliżyła się do Harry’ego. Miała okropnie  pomarszczoną twarz. Wyglądała jak jego pościel, zaraz po przyjeździe na Privet Drive. I nagle otworzył oczy. Nic nigdy nie przyniosło mu takiej ulgi. Wszyscy przyglądali mu się wyczekująco. Chwilę tak na siebie patrzyli. Spokój i ciszę zakłócił ponowny atak dławienia się. I nagle wszystko wypluł na najbliżej znajdującą się osobę- Remusa Lupina.
- Nic się nie stało, Harry- poklepał go po ramieniu.- Ponoć maseczki z czekolady są bardzo korzystne dla skóry. Ważne, że z tobą już wszystko w porządku. Najpierw Artur cię zaintubował, ale później stwierdziliśmy, że odpowiedniejsza będzie lewatywa.
Kiedy już wszyscy się rozeszli, Harry zauważył Ginny. Coś się w niej zmieniło. Spojrzał na jej twarz, szyję, a potem na … właściwie na co? Tam, gdzie powinna coś mieć, praktycznie nic nie miała.
- Ginny! Coś ty z sobą zrobiła?- spytał załamany chłopiec.
- Nie podoba się?- uśmiechnęła się do niego szelmowsko.
- Oczywiście, że nie! Dlaczego to zrobiłaś?!- wrzasnął oburzony.
- Myślałam, że… że podobają ci się płaskie dziewczyny… płaskie jak deski… jak… podłoga- wyznała ze łzami w oczach.
- MALWINKA sama w sobie jest deską!- oburzył się.- Już nie mamy o czym ze sobą rozmawiać– odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę schodów, pozostawiając zapłakaną Ginny samą.
____________________________________________________________
 Tadaaam! W końcu wplotłam Lupina <3 Kocham Lupina <3 

5 komentarzy:

  1. Jak sobie wyobraziłam Rona śpiewającego piesń żałobną i Tonks z kadzidłem to znowu śmiałam sie sama do siebie :D Czekam na WIĘCEJ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, zapomniałam dodać, żebyś o nast ępnych rozdziałach powiadamiała mnie w "Spamowniku", okej? :>

      Usuń
    2. Ehm ;D Ron to zawodowa płaczka <3 Ok, zanotuję to sobie w swojej pustej głowie ;P

      Usuń