- Potter, wyjdź
spod czołgu!- wrzasnął.
No tak. Przecież
Harry miał do czynienia z podwójnym agentem. Nie mógł uciec. Zrezygnowany
wyczołgał się, robiąc obrażoną minę.
- Co ty tu robisz?
Śledziłeś mnie?- zapytał z wyrzutem ten starszy.
- Ja?- chłopiec
postanowił grać zdziwionego.- Niee. Ja? Nieee. Ja nigdy …
- Och, zamknij się
Potter. Znajdujemy się w Dolinie Godryka. Gdzieś tam zginęli twoi rodzice-
wyjaśnił wskazując palcem na ruiny domku. –Tu jest cmentarz. I właśnie tutaj
leżą. Aktualnie.
Harry poczuł się
dziwnie. Kiedyś mieszkał w tej miejscowości, w tym domku, oddalonym od
niego teraz o tylko kilka metrów. Niedaleko niego znajdował się grób Lily i
Jamesa Potterów. Łza zakręciła mu się w oku.
- Nie rozklejaj
się, bo nie wziąłem chusteczek- powiedział Snape.
- Ale p…proszę pana
… - Harry płakał jak bóbr.- M … moi r…rodzice- wybuchł płaczem i przytulił się
do Snape’a.
Severus miał minę
jakby przyczepiła się do niego jakaś galaretowata substancja. Rozłożył ręce w
geście mówiącym „jestem niewinny”.
- Coś ci się na
mózg rzuciło? Zostaw mnie!- odepchnął go od siebie całą siłą.- Jeszcze Lily to
zobaczy! I co ona sobie pomyśli? Pomyśl tylko! Poza tym, mogę być błędnie o coś
posądzony …
- Ale profesorze …-
Harry dalej płakał. Po chwili zauważył, że Snape oddala się od niego i wchodzi
do kapliczki. Nie było innego wyjścia- chłopiec poszedł za nim. Kaplica była
nieduża, ale bardzo elegancka. W oknach były różnokolorowe witraże,
przedstawiające sceny z życia biblijnego. Na samym środku widniał wielki
ołtarz, przyozdobiony królewskim dywanem i różnorodnymi kwiatami. Do samego
sufitu znosiła się ogromna postać Maryi z różańcem w dłoni. Rzędy ławek
ustawione były po prawej i lewej stronie kościółka i przyczepione były do nich piękne
chusty. Snape wszedł na zakrystię. Po co on tam poszedł? Harry powoli wszedł do
pomieszczenia. Severus stał już przebrany w odświętną sutannę i czesał włosy. Grzebień
wyglądał dość dziwnie, biorąc pod uwagę to, że coś z nich ociekało.
- Grzebień
zamoczony w wosku bardzo dobrze rozczesuje włosy- wyjaśnił Mistrz Eliksirów.
- Profesorze… co…
co to wszystko znaczy?- zapytał zdezorientowany Harry.
Snape rzucił mu
mordercze spojrzenie. Chłopiec wiedział, że nauczyciel nie lubi, gdy zadaje się mu pytania. Ale chyba miał prawo znać prawdę.
- Potter, ty idioto.
Sytuacja mówi sama za siebie! Jestem księdzem!- warknął mężczyzna.
Harry wybałuszył
oczy. Severus Snape- postrach wszystkich w szkole w Hogwarcie, były Śmierciożerca,
członek Zakonu Feniksa, Mistrz Eliksirów… nie, to po prostu było
niewyobrażalne.
- Nie wytrzeszczaj tak
oczu, bo ci wypadną. To prawda, Potter. Jestem księdzem, od kiedy twoja matka
zginęła. Postanowiłem poświecić się dla niej, tak jak ona dla ciebie, kanalio.
Jej trud był absolutnie niepotrzebny. Poza tym będę też mógł odkupić swoje
grzechy. No i Lily będzie miała dowód na to, że dochowam jej wierności i że nadal ją kocham- wyrecytował. – Zaraz odprawię mszę za twoich rodziców.
- Czyli… będę mógł
w niej uczestniczyć?- zapytał z nadzieją.
- A na mszę dałeś?-
powiedział z naciskiem Snape. Harry nie odpowiedział, tylko spuścił wzrok.- No
właśnie. Wiesz ile ja rocznie płacę za ogrzewanie? A organista? A kuria?
Na samo wspomnienie
o kurach Harry dostał dreszczy. Po dziś dzień widział te wstrętne dzioby i
nienaturalnie ogromne oczy. I te matowe pióra.
- No, ale…- do
rzeczywistości przywrócił go głos nauczyciela.- jeśli chcesz… w końcu to twoi
rodzice. Masz moje pozwolenie. Możesz przyjść na mszę.
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Następny rozdział za nami. Ostatnio bardzo mało Malwinki, ale myślę, że wkrótce będzie jej więcej XD
Jejku xD Woskiem? Nie mogę z tego :D Snape księdzem? W życiu bym go o to nie posądziła. :D
OdpowiedzUsuńWosk zawsze spoko, ha ha xD Ja też nie, a jednak ;D
Usuńco to ma byććććć???
OdpowiedzUsuńTo jest Flarry Zebro! xD
Usuń