- Harry! Śniadanie!
Harry obudzony
głosem Molly Weasley otworzył oczy. W pokoju już nie było Rona. A on leżał
na Podłodze. Sam na sam… „Chyba bała się w nocy”- pomyślał. Wstał i otrzepał
ubrania. Podszedł do drzwi, nacisnął klamkę i nagle coś usłyszał. Malwinka
wydała bardzo dziwny jęk.
- Kochanie, nie
teraz- powiedział czule Harry. – Może później. Teraz zjem śniadanie.
Spojrzał na nią i
wyszedł. Schodził powoli na dół z rękoma schowanymi w kieszeniach. Nagle ku
jemu zdziwieniu zauważył Ginny. Ginny na suficie. Na dodatek robiła coś bardzo
dziwnego.
- Emm … Ginny? Co
robisz?- spytał zażenowany.
- Montuję kaloryfer
na Jerzym. On potrafi zrozumieć kobietę i poświecić się dla niej, w odróżnieniu
od ciebie- powiedziała wyniosłym tonem.
Nagle obok
Harry’ego pojawili się Ron i Hermiona. Przywitali się z nim i podejrzliwie
spojrzeli na rudą.
- Montuje kaloryfer
na suficie- wyjaśnił im chłopiec poprzedzając kłopotliwe pytania.
- Po co?- spytała
zdziwiona Hermiona.
- Jej się spytaj- odpowiedział dziewczynie.
- Ekhm … Ginny? Po
co montujesz kaloryfer na … suficie?- spytała niepewnie.
- Po pierwsze: to
jest Jerzy- mówiła stojąc na drabinie.- Po drugie: chcę, aby miał kaloryfer.
Będzie wyglądał na bardziej umięśnionego. Po trzecie…- chwilę trzymała ich w
napięciu.- będzie jeszcze bardziej gorący.
- Ginny- Ron
pokręcił głową nad głupotą siostry.- To sufit. Na dodatek… chyba trochę
przecieka.
- To na mój widok-
puściła im oko.
- Wiecie co…-
powiedział tym razem nieco ciszej.- Chodźcie na śniadanie. Nie ma możliwości
przemówienia jej do rozumu, skoro go nie ma.
- Masz rację. A co
na śniadanie?- spytała zrezygnowana Hermiona kiedy już zasiedli za stołem.
- Dzisiaj moi
kochani- powiedziała uśmiechnięta Molly- zjemy coś wyjątkowego… a mianowicie…
Postawiła przed
nimi wielki talerz pod szczerozłotą gablotką. Z każdą chwilą w trójce
nastolatków rosło napięcie. Harry spocił się jak nigdy, Ronowi oczy wylazły z
orbit, a Hermiona zaczęła się trząść. W końcu Molly postanowiła okazać im
trochę łaski i ukazała im niebiańskie śniadanie.
- Kanapki z
Nutellą!- wrzasnęli wszyscy naraz i rzucili się na talerz. Harry i Hermiona
pochłonęli czterdzieści kanapek, podczas gdy Ron czterdzieści jeden.
- No, to Lupin
powinien być zadowolony- powiedział Harry trzymając się za brzuch.
- Taka ilość potasu
i magnezu za jednym razem… - Hermiona pokręciła głową z niedowierzaniem.- a
ile cukru…
- Spoko…-
powiedział Ron wsuwając ostatnią kanapkę- ponoć wątroba unieszkodliwia
trucizny. Nie wiem czy czekolada zalicza się do trucizn, ale skoro alkohol i
narkotyki nimi są, a są też środkami uzależniającymi, to… - zatrzymał się na
chwilę z pełnymi ustami. – zaraz… pogubiłem się.
- Ja chyba też-
wyznał Harry.
Teraz spojrzał za
swoje krzesło. Miał wrażenie, że ktoś go obserwował. Cały czas była z nim…
Malwinka. Jak on mógł jej nie zauważyć? Był zaślepiony miłością do czekolady.
Zdradził ją.
- Kochanie, to nie
tak jak myślisz. Ja ci wszystko wyjaśnię – tłumaczył się.- Ja do niej nic nie
czuję. Kocham tylko ciebie. Z nią to… dałem ponieść się chwili.
Molly spojrzała na
niego podejrzliwie. Czyżby postradał zmysły od tej czekolady?
- Ja lepiej
skontaktuję się z Remusem, on jest ekspertem od spraw czekolady- powiedziała
szeptem do Rona i Hermiony, po czym chwyciła pióro, pergamin i zaczęła pisać
list do Lupina.
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Harry dopuścił się haniebnego czynu. Sama nie wiem, jak mógł zrobić to Malwince :///
Zapraszam do czytania kolejnego rozdziału :D
Harry przyłapany na gorącym uczynku! Haha ♥
OdpowiedzUsuńTak ;P Teraz Harry zachoruje :(
UsuńA kiedy kolejny ^.^ FLARRY GÓRĄ!!!
OdpowiedzUsuńKolejny dzisiaj ;D Cieszę się, że ci się podoba ;)
Usuń