sobota, 9 lutego 2013

Rozdział VIII


 - Harry! Śniadanie!
Harry obudzony głosem Molly Weasley otworzył oczy. W pokoju już nie było Rona. A on leżał na Podłodze. Sam na sam… „Chyba bała się w nocy”- pomyślał. Wstał i otrzepał ubrania. Podszedł do drzwi, nacisnął klamkę i nagle coś usłyszał. Malwinka wydała bardzo dziwny jęk.
- Kochanie, nie teraz- powiedział czule Harry. – Może później. Teraz zjem śniadanie.
Spojrzał na nią i wyszedł. Schodził powoli na dół z rękoma schowanymi w kieszeniach. Nagle ku jemu zdziwieniu zauważył Ginny. Ginny na suficie. Na dodatek robiła coś bardzo dziwnego.
- Emm … Ginny? Co robisz?- spytał zażenowany.
- Montuję kaloryfer na Jerzym. On potrafi zrozumieć kobietę i poświecić się dla niej, w odróżnieniu od ciebie- powiedziała wyniosłym tonem.
Nagle obok Harry’ego pojawili się Ron i Hermiona. Przywitali się z nim i podejrzliwie spojrzeli na rudą.
- Montuje kaloryfer na suficie- wyjaśnił im chłopiec poprzedzając kłopotliwe pytania.
- Po co?- spytała zdziwiona Hermiona.
- Jej się spytaj- odpowiedział dziewczynie.
- Ekhm … Ginny? Po co montujesz kaloryfer na … suficie?- spytała niepewnie.
- Po pierwsze: to jest Jerzy- mówiła stojąc na drabinie.- Po drugie: chcę, aby miał kaloryfer. Będzie wyglądał na bardziej umięśnionego. Po trzecie…- chwilę trzymała ich w napięciu.- będzie jeszcze bardziej gorący.
- Ginny- Ron pokręcił głową nad głupotą siostry.- To sufit. Na dodatek… chyba trochę przecieka.
- To na mój widok- puściła im oko.
- Wiecie co…- powiedział tym razem nieco ciszej.- Chodźcie na śniadanie. Nie ma możliwości przemówienia jej do rozumu, skoro go nie ma.
- Masz rację. A co na śniadanie?- spytała zrezygnowana Hermiona kiedy już zasiedli za stołem.
- Dzisiaj moi kochani- powiedziała uśmiechnięta Molly- zjemy coś wyjątkowego… a mianowicie…
Postawiła przed nimi wielki talerz pod szczerozłotą gablotką. Z każdą chwilą w trójce nastolatków rosło napięcie. Harry spocił się jak nigdy, Ronowi oczy wylazły z orbit, a Hermiona zaczęła się trząść. W końcu Molly postanowiła okazać im trochę łaski i ukazała im niebiańskie śniadanie.
- Kanapki z Nutellą!- wrzasnęli wszyscy naraz i rzucili się na talerz. Harry i Hermiona pochłonęli czterdzieści kanapek, podczas gdy Ron czterdzieści jeden.
- No, to Lupin powinien być zadowolony- powiedział Harry trzymając się za brzuch.
- Taka ilość potasu i magnezu za jednym razem… - Hermiona pokręciła głową z niedowierzaniem.- a ile cukru…
- Spoko…- powiedział Ron wsuwając ostatnią kanapkę- ponoć wątroba unieszkodliwia trucizny. Nie wiem czy czekolada zalicza się do trucizn, ale skoro alkohol i narkotyki nimi są, a są też środkami uzależniającymi, to… - zatrzymał się na chwilę z pełnymi ustami. – zaraz… pogubiłem się.
- Ja chyba też- wyznał Harry.
Teraz spojrzał za swoje krzesło. Miał wrażenie, że ktoś go obserwował. Cały czas była z nim… Malwinka. Jak on mógł jej nie zauważyć? Był zaślepiony miłością do czekolady. Zdradził ją.
- Kochanie, to nie tak jak myślisz. Ja ci wszystko wyjaśnię – tłumaczył się.- Ja do niej nic nie czuję. Kocham tylko ciebie. Z nią to… dałem ponieść się chwili.
Molly spojrzała na niego podejrzliwie. Czyżby postradał zmysły od tej czekolady?
- Ja lepiej skontaktuję się z Remusem, on jest ekspertem od spraw czekolady- powiedziała szeptem do Rona i Hermiony, po czym chwyciła pióro, pergamin i zaczęła pisać list do Lupina. 
 ____________________________________________________________
 Harry dopuścił się haniebnego czynu. Sama nie wiem, jak mógł zrobić to Malwince :///
Zapraszam do czytania kolejnego rozdziału :D

4 komentarze: